- Takano-san*! Wstałeś już ? Za chwilę się spóźnimy - zawołałem dalej stojąc przed drzwiami.
- Ha? - usłyszałem tylko niemrawy głos.
Zdecydowanie pchnąłem drzwi od sypialni. Takano leżał jeszcze w łóżku i ani myślał, by gdziekolwiek iść.
- Co ty sobie myślisz?! Musimy iść do pracy! A to zawsze ty... - nie dokończyłem, bo mężczyzna przyciągnął mnie do siebie i złożył namiętny pocałunek na moich wargach.
Westchnąłem w jego usta i objąłem za szyję tym samym przyciągając do siebie jeszcze bliżej. Opamiętałem się chwilę później.
- Tak nie może być! Musimy iść do pracy! - Odepchnąłem go od siebie i wbiłem spojrzenie w jego oczy.
- A jeszcze przed chwilą byłeś taki chętny - uśmiechnął się ukradkiem.
Na policzki wpełzł mi czerwony rumieniec.
- T..to nie prawda! Byłem po prostu zaskoczony i .. - próbowałem się tłumaczyć, chodź sam wiedziałem, że chciałem by w tamtej chwili Takano mnie pocałował.
- Dobra, dobra. Poczekaj, pójdę pod prysznic.
- Okej. - mruknąłem.
Usiadłem na kanapie. Oparłem się o miękkie poduszki i westchnąłem ciężko. Byłem szczęśliwy. Bardzo szczęśliwy. Miałem kogoś kogo kocham i on odwzajemniał moje uczucie. Nie działo się nic złego, a w pracy radziłem sobie dobrze, choć dalej w stu procentach nie przywykłem do redagowania mang. Mimo to cieszyła mnie moja praca. Nie miałem większych problemów, chyba, że inni spóźniali się z oddaniem manuskryptu na czas. To było bardzo kłopotliwe, czasem myślę sobie, że nikt nie traktuje mnie tam poważnie, choć nikt tego w jakiś specjalny sposób nie okazuje. Cieszy mnie ich pomoc, ale chciałbym by na mnie polegali i prosili o pomoc, gdy nie dają sobie rady.
- Już jestem gotowy, możemy iść. - usłyszałem za sobą.
- Jasne. - wstałem i podszedłem do niego. - Chodźmy już.
- Ritsu.. - złapał mnie za ramię.
- C..co? - odwróciłem się pośpiesznie.
- Nie masz może gorączki? - zanim się zorientowałem już przykładał czoło do mojego.
- N..nie! Skąd ten pomysł?
- Jesteś cały czerwony.
- Zaraz przejdzie. - mruknąłem w odpowiedzi.
- Skąd możesz mieć pewność?
- Wczoraj też tak było.
Spojrzał na mnie podejrzliwie i westchnął.
- Powiedz mi jeśli źle się poczujesz, zgoda?
- Dobrze. - uśmiechnąłem się w odpowiedzi.
Wyszliśmy z budynku i skierowaliśmy się w stronę metra. Jak zwykle cisnęliśmy się w jednym wagonie z ogromnym gronem ludzi. Tokijskie metro zawsze było zatłoczone, ale mimo to cieszyłem się, że nawet drogę do pracy mogę spędzić w towarzystwie Takano. Na kolejnym przystanku zrobiło się mniej tłoczno i mogliśmy usiąść.
- W końcu. - westchnął Takano.
- Jesteś już tak stary że nie możesz chwile ustać? - drażniłem się z nim.
- Jestem tylko rok starszy od ciebie. Co znaczy że i ty jesteś stary. - uśmiechnął się do mnie zadziornie.
- Co?! To wcale nie prawda!
- Tak, tak...
Zmarszczyłem brwi i popatrzyłem w drugą stronę. Poczułem jak coś ociera się o moja nogę i spojrzałem w dół. Z niewielkiej torby sportowej wystawała futrzasta kulka, która się poruszała.
- Co to jest? - zaciekawiony wziąłem to na ręcę.
Pod warstwami sierści krył się pyszczek.
- Ale słodki! - powiedziałem do siebie.
Pies polizał mnie po całej twarzy a ja się zaśmiałem.
- Przepraszam... - usłyszałem cichy głos i spojrzałem w stronę, z której dobiegał. - To mój pies..
- Ah.. Tak oczywiście. Przepraszam.
- Nie, to ja.. Nie powinnam zabierać psa ze sobą - powiedziała dziewczyna.
- Nic się nie stało. - powiedziałem i wstałem. - To mój przystanek, więc..
- Dobrze. Do widzenia.
Wysiadając potknąłem się o próg metra.
- Uważaj jak chodzisz! - Takano wrzasnął mi do ucha.
Kurczowo trzymałem się jego ręki.
- Coś się stało Ritsu? - zapytał zmartwionym głosem.
- Nie, tylko zrobiło mi się trochę słabo.
- Nie masz może uczulenia na sierść? Może to przez tego psa..
- Raczej nie. Gdy byłem mały mieliśmy psa, więc.. - wziąłem głęboki oddech i wyprostowałem się. - Możemy iść.
- Okej.
Ruszyliśmy w stronę wydawnictwa. To miał być długi i męczący dzień.
~ ♥ ~
_________________________________________________________________________________
*san - w japońskiej kulturze tytuł grzecznościowy, dodawany do nazwisk i imion, zarówno mężczyzn, jak i kobiet. Tłumaczy się jako: ''pan'' lub ''pani'' .
Czas przyswoić sobie fabułę od początku skoro wróciłaś :)
OdpowiedzUsuń