środa, 29 lipca 2015

Rozdział XIII

   - Chodźmy razem! - powiedziałem przystawiając Takano pod nos ulotkę.
   - Festiwal? - zapytał zaskoczony
   - Właśnie! Nigdy nie byliśmy na takim razem. Ten jest z okazji zakończenia wakacji.
   - Dzisiaj? Spróbuję.
   - Jak to? - miał jakieś inne plany?
   - Mam tonę manuskryptów do przejrzenia przez ten konkurs.
Westchnąłem. Właśnie, konkurs. Sprawiało nam to same problemy. Isaka-san pomyślał, aby dać szansę dzieciakom i ogłosił konkurs dla "młodych autorów". Każdy uczestnik miał narysować własną, jedno rozdziałową, historię miłosną. Praca zwycięzcy zostanie opublikowana w naszym magazynie i jeśli spodoba się czytelnikom, będzie miała szansę na kontynuację. Możliwe będzie także wydanie jej w wersji tomikowej.
   - Postaraj się. - powiedziałem kładąc mu dłoń na ramieniu.
Uśmiechnął się lekko i pociągnął mnie z ramię.
   - Ej, co ty.. - nie zdążyłem zaprotestować, bo zamknął mi usta pocałunkiem. Poddałem mu się, ale gdy zaczął wkładać mi dłoń pod bluzkę, powstrzymałem go.
   - Zapomniałeś?
   - Daj spokój! Przecież przeprosiłem! - parsknąłem śmiechem widząc jego minę.
   - I tak jestem zły. - potargałem mu włosy. - I tak skróciłem ci karę. Zostały cztery dni.- szepnąłem i pocałowałem go w policzek.
   - Mam ci dziękować? - bąknął.
   - Nie musisz. Wychodzę do pracy.- powiedziałem i wyszedłem z mieszkania.
Byłem w świetnym humorze. Wszystko układało się super, a w pracy także nie było tak źle. Prawdopodobnie nic nie zepsuje mi dzisiaj dnia.
   - Dzień dobry! - przywitałem się. W biurze byli już wszyscy. Takano postanowił pracować dzisiaj w domu.
Usiadłem na swoim miejscu i odpaliłem laptopa. Nowy tomik Mutou-sensei wyszedł dobrze i tak samo się sprzedawał. W tym momencie nie miałem się czym martwić.
   Po kilku godzinach wszystko miałem już skończone. Szykowałem się do wyjścia, gdy ktoś mnie zatrzymał.
   - Przepraszam..
Zaskoczony podniosłem wzrok. Hasegawa wpatrywał się we mnie pytającym wzrokiem.
   - Onodera-kun, możemy chwilę porozmawiać? Chciałbym się ciebie o coś zapytać.
   - Jasne! - uśmiechnąłem się szeroko. Wreszcie zmusił się, by poprosić mnie o radę? - Możesz mi mówić Ritsu.
   - Okej.. - powiedział.
Ruszyłem za nim. Chwilę później siedzieliśmy w pustej sali konferencyjnej.
   - Więc, o co chodzi?
   - Um.. Takano-san..
   - Takano? - zapytałem zaskoczony. - Co z nim?
   - Nie wiem jak to powiedzieć..
W tym momencie poczułem lekki niepokój.
   - Spokojnie.
   - No bo ja..
   - Wykrztuś to! - zaczynałem się denerwować. Na początku Hasegawa był taki zaborczy i samowystarczalny. Teraz zachowywał się jak całkiem inny człowiek. Był zbyt nieśmiały jak na niego.
   - Z-zrobiłem to z Takano!
Zakrztusiłem się własną śliną.
   - Jak to? - zapytałem cicho.
   - Normalnie. Teraz boję się, że jak ktoś się dowie, to posądzą mnie o to, że przespałem się z nim tylko dla pracy. Pomożesz mi? - spojrzał na mnie błagalnie
   - Kłamiesz. - szepnąłem cicho. - Jesteś cholernym kłamcą!
   - Ech?
   - Kłamiesz! - krzyknąłem. Mój głos przepełniony był bólem i bezgranicznym strachem. Strachem przed tym, że to, co było, się skończy.
   Wyszedłem zostawiając go zaskoczonego w środku. Najmocniej jak umiałem trzasnąłem drzwiami i ruszyłem w stronę windy.
   - Rit-chan! Wychodzisz? Twoje rzeczy.. - powiedział Kisa-san zatrzymując mnie. Wyrwałem mu je z rąk, a winda zatrzasnęła się przed jego twarzą.
Teraz jedyne, czego chciałem, to dostanie się do domu i wyjaśnienie całej tej sprawy. Wysiadając z pociągu kopnąłem w ścianę. Nie wiem co robić. Chcę tego, chcę jego miłości, ale nie zniosę kolejnego rozczarowania. Boję się i nic nie mogę na to poradzić. Zacisnąłem zęby, by się nie rozpłakać. To nie była dobra pora na to. Przecież nie wiedziałem czy to prawda. Muszę mu ufać. Nie mogę znów zostawić wszystkiego za sobą, jak wcześniej. Muszę wysłuchać jego wyjaśnień. Tworzyliśmy razem jedność, nie możemy teraz rozerwać się na pół z powodu jednego problemu. Związek idealny nie przychodzi od tak sobie. Związek idealny wymaga czasu, cierpliwości i dwojga ludzi, którzy przechodzą przez trudne chwile razem, a mimo to wciąż chcą być ze sobą.
   Zacisnąłem pięści stojąc przed drzwiami naszego mieszkania. Czy jutro także będę mógł tu wrócić? Jak zwykle po pracy wrócić do domu, gdzie czeka na mnie najważniejsza osoba w moim życiu? Boję się. Boję się, że to już nigdy nie nastąpi. Że nigdy już nie zaznam tego szczęścia, jakim jest wspólne dzielenie z nim życia. Niepewnie chwyciłem za klamkę. W tamtym momencie przypomniały mi się słowa mojej matki: Nie bój się dużego kroku. Nie pokonasz przepaści dwoma małymi. Przepełniony odwagą wszedłem do domu.
   - Wróciłem.
   - Witaj! - usłyszałem jego krzyk z wnętrza domu. Nie zdejmując butów ruszyłem przed siebie. Co jeśli za chwilę wybiegnę stąd ze złamanym sercem? A co jeśli wyrzuci mnie stąd, za posądzanie go o zdradę? Co jeśli straci do mnie zaufanie przez to, że uwierzyłem w słowa Hasegawy? Momentalnie się zatrzymałem. Równie dobrze mógł kłamać tylko po to, by nas zniszczyć. Cała moja pewność siebie wyparowała.
   - Co robisz? Wchodź! - powiedział i pociągnął mnie za sobą. Momentalnie zadrżałem.
Nawet nie wiesz jak bardzo potrzebuje żebyś teraz mnie przytulił i nic nie mówił. Chcę wiedzieć, że jesteś obok, chcę móc się wypłakać i opowiedzieć jak bardzo jest źle. Bo jest źle. Jest tak cholernie pusto i smutno. Dzisiaj jest dzień, w którym uświadomiłem sobie, jak bardzo jestem beznadziejny i żałosny w tym co robię i brakuje mi tego prostego, głupiego nie płacz, będzie dobrze. 
   - Zjemy i wychodzimy. - oznajmił.
   - Wychodzimy? - dokąd? Nie chcę teraz nigdzie iść. 
   - Chciałeś iść ze mną na festiwal, prawda? Tyrałem jak popieprzony, by zdążyć na czas. Nie mów, ze się rozmyśliłeś? - spojrzał na mnie z rozczarowaniem.
   - Nie, nie. Chodźmy razem. - zmusiłem się do uśmiechu. Przecież to mogły być nasze ostatnie chwile razem. Byłem strasznym egoistą. Zawsze to on starał się o mnie, a nie na odwrót. Powinienem przez ten czas chodź raz okazać prawdziwie to, co do niego czuję.
   - Coś się stało? - zapytał wyraźnie przejęty.
   - Nic takiego. - resztkami sił chwyciłem go za dłoń. Ogrzewała moją lodowatą skórę. Uśmiechnąłem się do siebie, tym razem szczerze. Tak trudno teraz mówić o uczuciach. - Wiesz..
   - Hm? - potarł kciukiem wierzch mojej dłoni.
   - Kocham cię. Nie ważne co się stanie, ja zawsze będę cię kochał. Jestem chory z miłości do ciebie.  - szepnąłem Właśnie, jestem chory. Miłość to jedyna choroba,  która może być wyleczona przez zarażenie kogoś innego. - Mimo to boję się, że kiedyś mi powiesz, że nie jestem już tą osobą, w której się zakochałeś. I odejdziesz. - Bałem się tego cholernie.
   - Szczerze? Nie jesteś tą osobą, w której zakochałem się jeszcze w liceum. Zmieniasz się z dnia na dzień. A ja z dnia na dzień zakochuję się w nowej wersji ciebie. I każdą z tych wersji kocham dwa razy mocniej.
Popatrzałem na niego zaskoczony. Nigdy nie spodziewałem się usłyszeć takich słów z jego ust.
   - Dziękuję. - tylko to zdołałem powiedzieć.
   - Chodźmy zjeść. - pociągnął mnie stronę stołu, a ja już kompletnie bez sił ruszyłem za nim.

~ ♥ ~

   Szliśmy razem za ręce przepychając się przez tłum przechodniów. Na początku byłem zaskoczony, że Takano chce iść za ręce w miejscu publicznym, ale powiedział: Wszyscy będą zapatrzeni w stoiska i różne atrakcje. Nikt nie będzie zwracał na nas uwagi. Taki gest bardzo mnie uszczęśliwił, pewnie nawet nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo. Ale mimo iż chciałem się dobrze bawić, w głowie dalej miałem słowa Hasegawy. Potrząsnąłem głową, by odgonić te ponure myśli i spojrzałem na Takano.
   Kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy, nie miałem pojęcia, że będzie on dla mnie tak ważny. Chociaż nie wiem czy można było nazwać to spotkaniem. Ja po prostu ukrywałem się za pierwszym lepszym regałem, a on pewnie nawet nie zwracał na mnie uwagi i nie wiedział, ze go obserwuję. Mimo to cieszyłem się, że w tamtym momencie nie odpuściłem i, może pod wpływem chwili, wyznałem mu moje uczucia.
   - Chodźmy na strzelnicę! - Takano pociągnął mnie za sobą w stronę budki. Byłem szczerze zaskoczony, że tak się wszystkim ekscytował. - Którą chcesz nagrodę? - zapytał.
Spojrzałem w stronę wystawy. W oczy rzuciła mi się wielka, pluszowa panda.
   - I tak nie dasz rady. - przekomarzałem się z nim.
   - Zobaczymy. To którą?
   - Pandę.
   - Walimy z grubej rury, co? - zapytał nas sprzedawca.
   - Dam radę. - powiedział Takano. 
   - No ja myślę. - powiedział mężczyzna śmiejąc się.
Jakie było nasze zaskoczenie, gdy Takano-san za pierwszym razem strącił właśnie pandę!
   - Masz. - powiedział i podarował mi pluszaka. 
   - Dziękuję. - powiedziałem. - Ale dalej masz jeszcze cztery strzały. - powiedziałem zgodnie z prawdą.
   - I zamierzam je wykorzystać. - jak powiedział, tak zrobił. Nie wiedziałem, że jest w tym aż tak dobry. Strącił pluszową ośmiornicę, misia, zabawkowego psa i dużego zielonego dinozaura. 
   -  Co my z tym zrobimy? - zapytałem.
Takano-san  rozejrzał się w około. Nagle wziął wszystkie zabawki i ruszył w tłum. Niepewnie ruszyłem za nim. Zatrzymał się przy grupce małych dzieci. Prawdopodobnie miały około sześciu, siedmiu lat. Była ich czwórka, więc rozdał każdemu po jednej. Uśmiechnąłem się lekko. Nigdy nie widziałem Takano z dziećmi. Pewnie byłby wspaniałym ojcem.
   Moje własne przemyślenia uderzyły we mnie ze zdwojoną siłą. Właśnie. A co jeśli Takano-san będzie chciał mieć kiedykolwiek dzieci? Nigdy o tym nie myślałem. Przecież on i ja jesteśmy mężczyznami. W tym momencie stałem się jeszcze bardziej przygnębiony. To był bardzo duży problem. Nigdy nie pytałem go o takie rzeczy, jak założenie rodziny. Takano był przystojny, pewnie znalazłby sobie świetną żonę, gdyby nie ja. A jego dzieci byłyby równie piękne, co on sam.
   - Co jest? - wzdrygnąłem się. Główny powód moich przemyśleń stal przede mną. - Co to za mina? Chciałeś zatrzymać te misie? Trzeba było powiedzieć!
   - Co? Nie!
   - Więc o co chodzi?
   - O nic, po prostu za bardzo się wszystkim przejmuję. - Za szybko się przywiązuję i za późno rozumiem, ze czasami trzeba dać sobie spokój. .
   - Skoro tak mówisz. - westchnął tylko. Pewnie nie chciał na mnie naciskać, za co byłem mu wdzięczny. - Tak w ogóle to nigdy nie byłem na takim festiwalu.
Momentalnie przystanąłem.
   - Nigdy? Nawet z rodzicami? - zapytałem zaskoczony.
   - Zwłaszcza z nimi. Zawsze byli zajęci pracą. Gdy chodziłem do szkoły, to po prostu nie miałem ochoty nigdzie chodzić, więc wolny czas spędzałem w bibliotece, co pewnie i tak wiesz. Potem jakoś nie było czasu. 
   - Więc to twój pierwszy raz?
   - Tak. I ciesze się, że jestem tu z tobą.
   - Wiesz co.. - chwyciłem go za rękę. - Chodźmy do domu.
   - Ech? Dlaczego? - był wyraźnie zdziwiony.
   - Chcę o czymś porozmawiać. - powiedziałem spoglądając prosto w jego oczy.
   - Okej.. - godził się niepewnie. - Ale za chwilę, dobra? Zaraz rozpocznie się pokaz sztucznych ogni. Chciałbym obejrzeć go z tobą.
   - Zgoda. - powiedziałem. W końcu był tu pierwszy raz, nie chciałem odbierać mu szczęśliwych chwil. Nie mogę być takim egoistą. Rozmowa mogła poczekać te kilka minut.
Ruszyliśmy nad rzekę. Po drugiej stronie było widać ludzi, którzy przygotowali się do odpalenia fajerwerków. Stanęliśmy na samym przodzie i z wyczekiwaniem obserwowaliśmy pracę ludzi po drugiej stronie.
   W końcu się zaczęło. Pokaz wyglądał niesamowicie. Różnorakie kolory rozbłysnęły na czarnym niebie. Jednak zamiast na nich, ja skupiałem wzrok na Takano. Kolory odbijały się na jego twarzy. Nie wiedząc kiedy, moja dłoń wylądowała na jego policzku. Teraz to moja dłoń połyskiwała wszystkimi kolorami tęczy. Uśmiechnąłem się do niego, gdy spojrzał na mnie zaskoczonym wzrokiem. Pogłaskałem go po policzku. Tyle pytań chcę ci zadać, ale zbyt boję się, że zadasz mi ból odpowiedzią.
   Po chwili pokaz dobiegł końca. Wszyscy zaczęli się rozchodzić we własne strony.
   - Wracamy?
   - Tak. - odpowiedziałem chwytając jego dłoń.

~ ♥ ~
 
   Droga do domu minęła nam w ciszy. Mimo to strasznie się denerwowałem. Takano nie mógł wiedzieć co się dzieje, a ja czułem się winny, bo przez ten czas mogłem się przygotować na tę rozmowę, a on niczego nieświadomy wracał do domu. Uderzyło we mnie poczucie winy. Weszliśmy do mieszkania.
   - To o czym chciałeś porozmawiać? -zapytał. W jego oczach dostrzegłem lekki niepokój. Przyjrzałem mu się dokładniej. W tym momencie przypomniały mi się wszystkie spędzone razem chwile. Było miło. Jak tak sobie pomyślę, to rzeczywiście było miło. Boże, co ja gadam? Było cudownie. Odłożyłem pluszową pandę na kanapę i spojrzałem prosto w jego oczy.
   - Chcę ci zadać jedno pytanie. - powiedziałem cicho.
   - Co się dzieje? - zapytał bacznie mi się przyglądając. Co mu się dziwić? Pewnie wyglądałem w tym momencie tragicznie.
   - Zrobiłeś to? Zrobiłeś to z Hasegawą? - mój głos drżał od nadmiaru emocji.
Można było dostrzec, jak jego twarz, z zaniepokojonej, zmienia się na zszokowaną.
   - T-tak. - szepnął.
Tylko te jedno słowo doprowadziło mnie do rozpaczy.To był ten moment. Nagle zdajesz sobie sprawę, że to już konie. Naprawdę.
   - Kiedy? - tylko to jedno słowo zdołało mi przejść przez gardło. Cierpienia już nie było Cierpienie ucichło, ból zaczął krzyczeć szeptem.
   - Gdy byłeś w szpitalu.
Spodziewałem się tego. Nie było innej sytuacji, w której mógłby to zrobić. Oprócz tamtego okresu, zawsze byliśmy razem.
   - Chciałeś tego? - potrafiłem tylko zadawać pytania. Zadawać pytania i oczekiwać odpowiedzi przeciwnych, do tych, które usłyszałem.
   - Oczywiście że nie! Uwierz mi. - złapał mnie za ramiona. Przewiercał mnie swoim zdesperowanym wzrokiem. Odepchnąłem jego dłonie.
   - Wykrzyczałbym ci w twarz, jak bardzo cię nienawidzę, ale byłoby to najgorsze kłamstwo w moim życiu.
Jego zaskoczony wzrok, pełen cierpienia i niepokoju, dawał mi wiele do myślenia. Może żałował? 
   - Cholernie żałuję tego co zrobiłem. - odpowiedział, jakby czytał mi w myślach. - To był największy błąd w moim życiu. Największy.
Nie wiedziałem, czy uwierzyć.
   - Wiesz, że cię kocham. To nie zmieni się z dnia na dzień. Gdyby tak było, okazałbym się płytkim człowiekiem. Jednak myślę, że potrzebuję przerwy. - powiedziałem.
   - P-przerwy? Nie zostawisz mnie? Nie wykrzyczysz mi w twarz jak cholernym skurwielem jestem? Nie obrzucisz mnie najgorszymi wyzwiskami? Jak jestem zły, szyderczy i obojętny?
   - Wiem, że nie chciałeś tego zrobić. Widzę to w twoich oczach. - powiedziałem szczerze.
Wyciągnął do mnie swoją dłoń, jednak ja się odsunąłem. Musiałem wszystko sobie przemyśleć. Przemyśleć w samotności tak, by nikt mi nie przeszkadzał.
   - Przenocuje w hotelu. - szepnąłem.
   - Nie, to ja to zrobię! Możesz zostać, a ja..
   - To twoje mieszkanie. Zostań. - powiedziałem. - Chciałbym też wziąć kilka dni wolnego.
   - W porządku.
Skierowałem się do naszego pokoju, by wziąć kilka rzeczy. Spakowałem wszystkie do mojej sportowej torby i stanąłem przed drzwiami.
   - Więc.. Idę. - powiedziałem.
   - Uważaj na siebie. - mówił tak cicho, że ledwo usłyszałem jego głos.
   - Wiem.
Wyszedłem z domu. Wcisnąłem guzik windy prowadzący na parter. Wchodząc do środka wszystkie uczucia jakby się we mnie skumulowały. Winda powoli się zamykała, gdy zauważyłem, że Takano biegnie w moją stronę. Przytrzymał drzwi dłonią i z całej siły przyciągnął mnie do siebie.
    - Chciałem jeszcze powiedzieć, ze jesteś dla mnie wszystkim. Chcę mieć cię zawsze, na dzień dobry, na dobranoc, na chwilę, na teraz, na wieczność. Kocham cię przytulać, całować. I oczywiście kocham jak ty to robisz. Tęsknie za tobą i nie chcę cię stracić. Wiem także, że brakowałoby mi ciebie nawet wtedy, gdybym nigdy cię nie poznał..  Przy tobie czuje się najlepiej i przy tobie jestem lepszą osobą. Teraz wiem, że dobrze zrobiłem oddając ci moje serce.
Drżącymi rękami oddałem uścisk.Nie płacz. Nie płacz do cholery! Odsunąłem go od siebie tak, że stał poza zasięgiem tego małego pomieszczenia, w którym się znajdowałem.
   - Kocham cię. - powiedziałem w momencie, gdy winda się zamknęła.
Osunąłem się po ścianie w dół. Wreszcie dałem upust emocjom i łzy zaczęły płynąc. Nie obchodziło mnie, że ktoś może tu teraz wejść i zobaczyć mnie w takim stanie. Tak właśnie się teraz czułem. Rozdarty na pół. Rozdarty pomiędzy miłością a nienawiścią



_______________________________________________________________________________________________
Przepraszam za tak dużą przerwę, ale kompletnie nie miałam siły, by cokolwiek napisać. Obiecuję, że następne rozdziały będą dodawane szybciej. By rozwiać wątpliwości, to NIE JEST ostatni rozdział.
A teraz ważne pytanie. Pasuje wam rzymskie numerowanie rozdziałów? (Dla niewtajemniczonych: 13 - XIII.) Mogę zmienić na normalne liczby (arabskie). Wydaje mi się że tak byłoby lepiej. Napiszcie w komentarzach wasze zdanie.
Dzisiaj strasznie krótko, dlaczego? Chciałam się skupić wyłącznie na uczuciach. Gdybym dodawała niepotrzebne wstawki, nie wyszło by tak jak chciałam. Dlatego przepraszam, jeżeli wam się nie podobało. Tak cholernie się starałam, by ten rozdział poruszył każdego czytelnika. By każdy odnalazł w nim cząstkę siebie. By wyszły na jaw nasze uczucia, obawy i lęki. Dlatego jeszcze raz przepraszam, jeśli wam się nie podobało.
Gif na koniec:
Właśnie, nostalgia.

25 komentarzy:

  1. Rozdział świetny na prawdę. Niedawno znanalazłam to opowiadanie i bardzo mi się spodobało. Coś mnie dzisiaj pchnęło żeby wejść na tego bloga no i wchodze i bum! Nowy rozdział! A tak z innej beczki nie lubie tego Hasegawy czy jak mu tam. Zwolnij go z roboty, niech wpadnie pod samochód, pociąg, autobus, niech zachoruje cokolwiek byleby go nie było XD Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow...Wow....Nie wiem co mam napisać. Nie spodziewałam się tego, a fragment:
    "Zrobiłeś to? Zrobiłeś to z Hasegawą? - mój głos drżał od nadmiaru emocji.
    Można było dostrzec, jak jego twarz, z zaniepokojonej, zmienia się na zszokowaną.
    - T-tak. - szepnął."
    Czytałam po kilka razy, bo nie mogłam uwierzyć i myślałam że coś źle przeczytałam. Ale nie :( Po przyznaniu się do zdrady oczekiwałam czegoś w stylu:"Dlaczego Ci znowu zaufałem, mogłem się tego spodziewać itd." Ok, może niekoniecznie tak, ale byłam pewna że Ritsu (jak to Ritsu) wybuchnie i da upust wszystkim swoim obawom i przypuszczeniom (wiecie mniej więcej o co mi chodzi, nie?) Rozdział mi się podobał i cieszę się że będą rozdziały dodawane trochę szybciej.
    ~Eva~
    P.S. Moim zdaniem lepiej pasują liczby rzymskie ( to chyba kwestia przyzwyczajenia).
    P.S.2. ~bella~ punkt dla Ciebie za zgadnięcie że chodzi o zdradę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może wyjaśnię, czemu nie zachowywał się tak, jak zawsze. W anime wielokrotnie jest pokazywane, ze Ritsu pierw dokładnie wszystko obmyśla. Potem, gdy nadarzy się okazja wszystko z siebie wyrzuca. Jednak to nie była taka sytuacja. W liceum Nie został zdradzony, ale zraniony przez to, że źle zrozumiał słowa Takano. Jednak w tym momencie wszystko było jasno powiedziane. Takano zrobił to i się przyznał. Ritsu nigdy nie został zdradzony w ten sposób. Tak naprawdę nie wiedział nawet jak się w tej sytuacji zachować. Nie pomyślał nawet, by wyrzucić mu wszystko teraz, w tym momencie, i mieć wszystko z głowy. To był poważny problem, i tak jak napisałam, musiał sobie wszystko pomyśleć. Nie mógł wyciągać teraz pochopnych wniosków.
      Do tego jeszcze nie zdawał sobie sprawy, że to naprawdę się stało. Nie dopuszczał do wiadomości tego, że osoba, której najbardziej ufał zdradziła go. Było to dla niego tak irracjonalne, że nie myślał nawet o tym, że kiedykolwiek mu się to przydarzy.
      W następnym rozdziale dowiecie się więcej. Myślę ze pomogłam i dziękuję za opinię :)

      Usuń
    2. Tak właśnie myślałam, ale chodziło mi ogólnie o ten wybuch emocji, lecz jak mi wytłumaczyłaś" jeszcze nie zdawał sobie sprawy, że to naprawdę się stało." To rozumiem, sama nie wiem jak bym się zachowała gdyby osoba najbliższa mojemu sercu mnie zdradziła.
      ~Eva~

      Usuń
  3. A właśnie, bardzo bym Cię Latifo, nasza kochana autorko prosiła o zrobienie perspektywy Masamunego (dobrze odmieniłam?). Chciałabym wiedzieć co czuje po tym jak Ritsu dowiedział się o jego zdradzie. Kto jest ze mną?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam się podpisać ( co za mózg ze mnie -_-)
      ~Eva~

      Usuń
  4. Ugh. Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, Ritsu, ale... No, zasady są po to żeby je łamać. *przemyślenia Alex :")*
    Nie wiem co napisać... A miałam tyle rzeczy do powiedzenia. XD
    Jak dla mnie ta numeracja jest okay.

    Weny, życzę. *-*
    PS. Kocham tę piosenkę. <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny pomysł Eva z ta perspektywy Takano. Ja osobiście nie lubię jak pisze się najpier z jednej perspektywy potem z drugiej opisując to samo. Ale raz ten wyjątek bym zaakceptowała. Z rozdziału na rozdział coraz lepiej piszesz :) naprawde. Widzisz trening czyni mistrza. Poplakalam sie na tym rozdziale :| to takie smutne. Jak on mogl! Ale nasuwa mi sie pytanie "czemu to zrobil?" Takano powiedzial ze nie chciao tego, ale doszlo do tego. W jaki sposób? Upil sie z rozpaczy i nowy go pocieszy? Mysle ze tak bylo :) choc nie wiem. Jesrem ciekawa jak teraz będzie. Czy takano da ritsu czas czy bardziej będzie sie staram błagając o wybaczenie? Doskonale opisalas stan Ritsu i jego uczucia. Sama bylam zszokowana tym ze tak "łagodnie" zaaragowal. Ale fakt nie byl postawiony nigdy w takiej sytuacji. A rozdziały wczesniej gdy byl pijany, utwierdzal Takano w tym ze nigdy by go nie zdradził. Sama rozmyslalam 3tyg wczesniej nad ta domniemana wtedy zdrada. I miałam własny zarys utworzony w glowie. Ze nowy go szantazowal i w trakcie pocaulku ritsu i nakryl. A takano nie mogl powoedziec czemu to zrobil. Jakies głupoty wymuslalam hehe. Co do liczb rozdzialow to ni obojetnie :)Pozdrawiam cie pisarko

    ~~bella~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :3 Też nie przepadam za zmianą perspektyw, ale byłam ciekawa co zrobi Takano po tym jak Ritsu poszedł zamieszkać w hotelu. Upił się? Osunął się po ścianie wyrzucając sobie:Po co to zrobiłem? Niszczył wszystko w mieszkaniu by jakoś odreagować? Tyle niewiadomych ;)
      ~Eva~

      Usuń
  6. No dokladnie :) eh... Latifa prosze poświęć 5min na opisanie zachowania Takano po wyjściu Ritsu z domu.

    ~~bella~~

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiesz, po tym rozdziale nie jestem w stanie spojrzeć na Takano tak jak wcześniej, szczególnie wtedy, gdy oglądam anime O_O
    ~Eva~

    OdpowiedzUsuń
  8. Masz rację Eva :( Zawsze darzył taka miłością Ritsu. Aż wierzyć sie nie chce że Takano mógł coś takiego zrobić. A do tego, pare rozdziałów wcześniej, przytaknął, gdy Ritsu był pewny, że nigdy go nie zdradzi.

    ,, - A ty, wybaczyłbyś zdradę? - zapytałem (Takano).
    Zmarszczył brwi.
    - Zależy w jakich okolicznościach osoba, którą kocham, by to zrobiła i w jaki sposób. Jednak teraz nie muszę się martwić. Wiem, ze ty nigdy tego nie zrobisz.
    - Masz rację. - odpowiedziałem po chwili. - Masz całkowitą rację. "

    To dowodzi, ze okłamał Ritsu, pomijając, że nasz zielonooki był kompletnie zalany. Ale dobrze zdawał sobie sprawę z tego o co pytał. Takano ma wyrzuty sumienia już od samego powrotu Ritsu. To też można zauważyć, gdy była pierwsza scena łóżkowa

    ,,Przyciągnął mnie mocniej do siebie, dając znać, że doznaje równej przyjemności, co ja. Jednak w pewnym momencie w jego oczach zobaczyłem smutek. Zniknął tak szybko, jak się pojawił."

    Z tego wynika, że gryzły go wyrzuty sumienia. I również gdy widzieli kłócącą sie parę w windzie. Myślę, ze Takano bał sie powiedzieć Ritsu, Bądz nie chciał mówić, sądząc ze sie nie wyda. Eh... aż sie sama dziwie co pisze o moim ulubionym bohaterze. Zawsze uwazałam Takano za idealnego chłopaka :) przyznam sie, że chciałabym miec takiego chłopaka jak Takano ;p Ale na szczęście to historia, a w anime i w mandze nie zrobił tego. Ciekawa jestem właściwie czemu do tego doszło. Myślę, że Takano któregoś dnia upił sie z rozpaczy i trafił na nowego. I otrzymał wsparcie od swojego niedoszłego pracownika jeszcze wtedy i skończyło sie to w łózko. Może poznał go w jakimś barze. Takano był rozdrażniony, samotny, załamany i nie miał z kim o tym pogadać plus spotęgowało to duża ilość promili we krwi. co sądzicie na ten temat czytelnicy? Co sądzisz pisarko, mam racje? Przepraszam ze tak w nieładzie to przedstawiłam :)

    ~~bella~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz racji <3 :)

      Usuń
    2. Moim zdaniem to była kwestia chwili, Hasegawa poprawiał, Takano też coś sprawdzał ( w pracy) no i stało się. Było mu po prostu tęskno do bliskości Ritsu, bo nie widzieli się przez dłuższy czas a że Hasegawa był w pobliżu to.... no.
      ~Eva~

      Usuń
  9. zapomniałam dodać, ze wydaje mi sie, że nowy doskonale zdaje sobie sprawe, kim jest Ritsu dla Takano. Być może Ritsu mu sie podoba. Kiedys powiedział do niego, że jest ,,słodki". Nie chciał od niego żadnej pomocy, wręcz był wściekły wtedy w łazience na bruneta. Ten nowy edytor w ich grupie (przepraszam ale nie pamietaj jak sie nazywa ;p wiec ciągle nowy pisze), jest dla mnie zagadką. Nie wiem czy chce ich rozdzielić by być z Ritsu, a może Takano mu sie podoba. Zreszta po jaką chole.... mówił coś takiego Ritsu? ;/ A z drugiej strony, nie wyjasniła sie nadal scena z telefonem. Raz gdy Ritsu zadzwonił do Takano, odebrał ktos obcy i powiedział, że ma już nie dzwonić do Takano, bo on sobie tego nie życzy. Jakoś tak było. Może to był on? ale z drugiej strony, wychodziłoby na to, że Takano mu sie podoba. eh... przepraszam za długie spamy w komentarzach :) ale poczułam, że musze sie podzielić z czytelnikami i autorką tym wszystkim

    ~~bella~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale wiesz, jak się z nim przespał (powiedzmy XD) to chyba mu się ten Takano podoba. ;-; No bo inaczej to jak? Musieliby być naorawdę pijani, ale nie jestem przekonana czy wtedy by cokolwiek pamiętali, no. (Gdyby aż tak pijani byli, że przesłali się z osobami, które im się nie podobają. Przepraszam, że tak chotycznie piszę :c)

      Usuń
    2. Bella to było tak, że Hasegawa (czyli nowy) odebrał ten telefon, było to pokazane w jednym z rozdziałów. Nowy mógł mu to powiedzieć (chodzi mi o to że se sobą sypiają) gdyż widział że ich kontakty są nawet niezłe i mógł coś na to poradzić. Wątpię żeby wiedział o ich uczuciu, moim zdaniem był raczej zły o to jak Takano go po tym wszystkim traktuje: obojętnie, zimno, wyrzuca mu błędy itp.
      ~Eva~

      Usuń
  10. A właśnie, tak mnie to zastanawia: Czemu w zakładce "Bohaterowie" nie dodasz zdjęcia Hasegawy? Z tego co pamiętam występował w 11 odc 1 sezonu, więc chyba nie powinno być problemu ze znalezieniem jakiegoś zdjęcia. (Tak, wiem, czepiam się)
    ~Eva~

    OdpowiedzUsuń
  11. Czepiasz czepiasz hehe :P dziekuje Eva i Alex za poprawienie mnie
    ~~bella~~

    OdpowiedzUsuń
  12. O Autorko (wiem, że chyba trochę wcześnie), ale kiedy możemy spodziewać się następnego rozdziału?
    ~Eva~

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak idzie pisanie kolejnego rozdziału autorko?
    ~~bella~~

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo fajny rozdział i ogólnie blog :3
    Czekam na następny! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Zaczęłam teraz czytać wszystkie rozdziały i nie będę tego gówna komentować. TO JEST PO PROSTU CUDEWNE NIESAMOWITE I PERFEKCYJNE!!! PISZ DALEJ (๑♡∀♡๑)(๑ơ ₃ ơ)♥

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetne *-* brak słów...

    OdpowiedzUsuń